Wyszukiwarka

Wizyty na stronie

Dzisiaj 126

Wszystkich 263912

Rok Liturgiczny

ROK LITURGICZNY 2018

Różaniec Święty

Za formację zakonnic, zakonników i seminarzystów

Módlmy się, aby zakonnice, zakonnicy i seminarzyści dojrzewali na swojej drodze powołania dzięki formacji ludzkiej, duszpasterskiej, duchowej i wspólnotowej, która doprowadzi ich do bycia wiarygodnymi świadkami Ewangelii.

V Synod Diecezji

V-Synod-Diecezji-Tarnowskiej

HOMILIA NA WIELKI CZWARTEK 2020

EUCHARYSTIA W OBLICZU PANDEMII

HOMILIA WYGŁOSZONA PRZEZ KS. KRZYSZTOFA CWENARA

09.04.2020

 

1424256125eucharystiaMoi drodzy! Nikt z nas żyjących nigdy nie przeżył jeszcze takiego Wielkiego Tygodnia, jaki przeżywamy w tym roku. Właściwie praktycznie zamarło nasze aktywne życie i funkcjonowanie. Coraz bardziej dają nam się we znaki ograniczenia, z którymi musimy się liczyć w obliczu zagrażającej całej ludzkości epidemii. Odczuwamy je również jako ludzie wierzący. Kto z nas wyobrażał sobie, że prawie przez miesiąc i to jeszcze w takim czasie jak Wielki Post i Święta Wielkanocne nie będziemy mogli przyjść do kościoła na Msze święte, wyspowiadać się na święta, wziąć udział w adoracji w ciemnicy i przy grobie, ucałować drzewo krzyża, poświęcić pokarmy na stół wielkanocny… To wszystko wydaje się takie trudne, nawet dla tych, którzy nie mają zwyczaju naprzykrzać się Panu Bogu i korzystają z kościoła tylko sporadycznie, właściwie raz w roku przyprowadzając dzieci z koszyczkiem na święconkę.

 

Trudno mi dziś w Wielki Czwartek stanąć przed pustym kościołem parafialnym i w tym naszym Wieczerniku głosić słowo Boże w roku poświęconym Eucharystii. Wciąż mam w pamięci słowa homilii wygłoszonej w naszym kościele dokładnie miesiąc temu 8 marca, kiedy mówiłem o obowiązku uczestnictwa w niedzielnej i świątecznej Eucharystii pod grzechem ciężkim. Minął zaledwie tydzień i trzeba było się zmierzyć z trudnym do przyjęcia rozporządzeniem władz państwowych o ograniczeniu liczby uczestników Mszy świętej do 50, a potem tylko do 5. Wielu naszych parafian podczas przypadkowych spotkać choćby na ulicy, w banku, na poczcie, czy w innym urzędzie mi o tym przypomniało. To też jakiś znak czasu w kontekście roku kościelnego, w którym mamy na nowo odkryć wartość i znaczenie Eucharystii do której dostęp do tego momentu był tak łatwy. A dziś wiemy, że szereg wprowadzonych ograniczeń i dekretów uniemożliwia nam bliskość Jezusa Eucharystycznego. Wielu po prostu za Nim tęskni. Codziennie przychodzili do kościoła przyjmując Komunię świętą. Karmili się Ciałem Chrystusa nie wyobrażając sobie dnia bez Komunii, a tym bardziej niedzieli bez Eucharystii. Dlatego w taki dzień jak Wielki Czwartek wracam myślami do Ostatniej Wieczerzy naszego Pana, który w obliczu zdrady i czekającej Go śmierci nie zostawił Apostołów samych. Dał im wtedy pokarm, który nie przemija. I od dwóch tysięcy lat karmimy się tym pokarmem w naszych świątyniach, widząc w nim siłę na to życie doczesne i jednocześnie zadatek naszej nieśmiertelności.

 

W obliczu trwającej na świecie pandemii pozostaje nam w czasie tegorocznego Triduum Sacrum łączyć się duchowo z naszych ognisk rodzinnych z opustoszałymi wprawdzie świątyniami, ale z ciągle żywym Jezusem, który jest w nich obecny i czeka na nas, kiedy znów licznie do Niego przyjdziemy, aby z jeszcze większym zapałem korzystać ze skarbca Eucharystii.

 

Od niektórych z was otrzymywałem ostatnio wiadomości, że tęsknicie za Mszą świętą niedzielną w naszym kościółku, że te niedziele bez kościoła są takie bardzo smutne i nijakie. Dla nas kapłanów też są smutne bez waszej żywej obecności, mimo, iż frekwencja nas może nie przeraża, bo jesteśmy przyzwyczajeni do celebracji przy jednej czy dwóch osobach nawet nie będąc w stanie epidemii.

 

A może warto ten trudny czas odczytać jako pewne przesłanie, które Pan Bóg chce nam pozostawić. Z każdego takiego doświadczenia mamy wyciągnąć jakieś wnioski. Być może przyjdzie niedługo dzień, kiedy wszystko zacznie wracać do normalności, choć już nigdy nie będzie takie jak było. Zostanie pewna wyrwa, której z pamięci i życia nie da się usunąć. Ale jako chrześcijanie musimy myśleć po Bożemu. Widzieć w tym wszystkim Boży palec, który nam wskaże, którą drogą trzeba iść. Być może trzeba będzie więcej zatroszczyć się o swoją duszę. Dbamy przecież cały czas o swoje ciało. Mimo zaostrzonych rygorów i zakazów próbujemy wychodzić na spacer, joging, żeby się choć trochę dotlenić. Współczuję tym, którzy mieszkają w blokach i przy tej pięknej wiosennej pogodzie czują się jak w więzieniu, choć nigdy w nim nie byli. Wielu miało już wykupione zagraniczne wycieczki i wczasy. Włochy, Hiszpania wydawały się rajem na ziemi. Ale niestety ludzkie możliwości i ograniczenia wzięły górę. W walce z chorobami i wirusami przegrywamy, i to przegrywamy z kretesem. Więc daje nam wszystkim Pan Bóg czas na refleksję, a może nawet na opamiętanie.

I w czasie tegorocznych świąt, innych niż zwykle, ale wciąż Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, a więc zwycięstwa życia na śmiercią, nadziei nad rozpaczą, pozwólmy Chrystusowi zwyciężyć w naszym życiu. Zapragnijmy takiego z Nim spotkania, by nawet ci, dla których On nigdy nie był kimś ważnym, mogli też powiedzieć, że tęsknią za Chrystusem i Kościołem; że tego Chrystusa potrzebują, jak chorzy tlenu; że tylko On jeden może nam wszystkim pomóc.

 

I pozwólcie, że przywołam w tym miejscu słowa o. Cirillo Longo - włoskiego orionisty, zarażonego koronawirusem, który w przededniu swojej śmierci w klinice w Bergamo z radością wzniósł ręce ku niebu dodając otuchy obecnym przy nim medykom słowami: "Człowiek po to ma dwie ręce, żeby jedną pracować, a drugą przesuwać paciorki różańca". A w dzień swojej śmierci resztkiem sił wypowiedział ostanie słowa: "Módlcie się dużo. Nadchodzą trudne czasy. Módlcie się na różańcu… Widzimy się w niebie". Odszedł 19 marca w dzień św. Józefa, patrona kapłanów. Wymowne świadectwo. Wymowna śmierć. I wymowne przesłanie.

 

Aż trudno mi uwierzyć, że to uroczo położone na wzgórzu włoskie miasto Bergamo, które kilka miesięcy temu miałem okazję odwiedzić, dziś zamiast kojarzyć się z wrotami do pobliskiego Mediolanu, stało się wielkim cmentarzyskiem dla przegrywających walkę z nową chorobą współczesnej cywilizacji. I już nigdy nie będzie tym pięknym Bergamo, które przyciągało miliony turystów spragnionych słonecznej Italii. Ale słowa i śmierć bohaterskiego włoskiego kapłana niech pozostaną dla nas testamentem na ten Wielki Czwartek i najtrudniejsze Święta w naszym życiu: "Módlcie się dużo. Nadchodzą trudne czasy. Widzimy się w niebie". Amen.

Polecamy

Polecamy

Polecamy