HOMILIA NA III NIEDZIELĘ WIELKANOCNĄ 2020
HOMILIA WYGŁOSZONA PRZEZ DIAKONA ŁUKASZA KUCZAJA
26.04.2020
Postawa uczniów zmierzających do Emaus może nas dziwić. Byli świadkami jego cudów, słuchali jego nauk… Jezus trzy razy zapowiadał przed swoją śmiercią, że musi umrzeć, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. Tymczasem po śmierci Jezusa, jak gdyby nigdy nic, odchodzą z Jerozolimy wzdychając do siebie: „a myśmy się spodziewali...”. Zawiedzeni, może zawstydzeni tym, że dali się oszukać spotykają w drodze Jezusa. Jak bardzo zaślepione musiały być ich serca, że nie poznali idącego koło nich Boga. Nierozpoznany przez nich Jezus zaczyna im wyjaśniać na nowo, że to co się dokonało to nie był jakiś niespodziewany obrót zdarzeń, ale przepowiadany przez wieki Boży plan zbawienia człowieka. Zaczął im wyjaśniać, co w Pismach odnosiło się do Niego.
My również możemy przypominać owych uczniów. Oczywiście, że nam jest łatwiej przyjąć orędzie Chrystusa, bo mamy świadomość 2 tys. lat tradycji chrześcijańskiej, która pociągała do wiary miliony ludzkich serc, ale czy w codziennym życiu nie zachowujemy się jak zrezygnowani uczniowie odchodzący z Jerozolimy i wzdychający: „a myśmy się spodziewali”?
Przyglądnijmy się, dlaczego uczniowie byli zawiedzeni i co sprawiło, że pełni radości wrócili do Jerozolimy jeszcze tego samego dnia, aby dzielić się z braćmi radosną nowiną o zmartwychwstaniu.
Uczniowie byli zawiedzeni, ponieważ ich pomysł na misję Jezusa był nieprawdziwy: spodziewali się, że wyzwoli Izrael. Zapewne mieli na myśli niezależność polityczną od Rzymu, który zajmował ich tereny. Tymczasem misja Jezusa była o wiele wspanialsza, nie dotyczyła ziemskiego życia, ale wieczności, nie ograniczała się do jednego narodu, ale była skierowana do każdego człowieka, żyjącego kiedykolwiek na ziemi. My również możemy mieć własną wizję działalności Boga: żeby dał nam zdrowie, pełny portfel, powstrzymał epidemię, pozałatwiał kilka naszych przyziemnych spraw… Kiedy dostrzegamy, że ta nasza wizja się nie spełnia, to tak jak uczniowie spuszczamy głowę i odchodzimy ze słowami: „a myśmy się spodziewali”. Co jest lekarstwem na taki stan rzeczy. Tą beznadziejną sytuację odmienił Jezus, kiedy wyjaśniał im Pisma. W Piśmie Świętym jest odpowiedź na to, jaki jest Boży plan na nasze życie i choć tego może jeszcze nie dostrzegamy, jest to najlepszy plan, bo Bóg pragnie naszego szczęścia, i tylko On może je nam zapewnić. I tutaj postawmy sobie pytanie, jak często sięgam do Pisma Świętego? Czy zdaję sobie sprawę, że jest to Słowo Boże skierowane do mnie? Czy mam świadomość, że to słowo pozwala mi zrozumieć sens mojego życia, że przybliża mnie do Boga i wzbudza miłość do Niego? Ktoś może powiedzieć: Przecież co tydzień słyszymy czytania z Pisma Świętego podczas Mszy Świętej. Oczywiście, może to być owocne, ale zadajmy sobie pytanie, czy pamiętam treść dzisiejszego pierwszego lub drugiego czytania? Czy w ogóle pamiętam z jakiej były zaczerpnięte księgi? Żeby słowo Boże kształtowało nasze życie musimy je przeżywać: Jezus uczniom w drodze do Emaus wyjaśniał Pisma, więc i my musimy się nad tymi treściami zastanawiać, w razie wątpliwości szukać odpowiedzi, musimy się tymi treściami modlić. Trzeba nam czytać Pismo Święte, rozważać je, odnosić do swojego życia i rozmawiać na te tematy z Bogiem.
Podróż uczniów i Jezusa do Emaus zakończyła się ucztą, na której Jezus został rozpoznany przy łamaniu chleba. Uczniowie przypomnieli sobie charakterystyczny sposób łamania chleba, którym Jezus ustanowił w wieczerniku Najświętszy Sakrament, po czym zniknął im sprzed oczu, jakby chciał pokazać, że teraz jest z nimi obecny nie w widzialnej postaci, ale pod postacią chleba. Podróż do Emaus wypełniona medytacją nad słowem Bożym zakończyła się ucztą eucharystyczną. I nas lektura Pisma Świętego powinna prowadzić do Eucharystii, do rozpoznania Jezusa, który idzie z nami przez życie, tuż obok nas, choć Go nie rozpoznajemy, i który daje nam się pod postacią chleba.
Takie spotkanie z Jezusem odmieniło uczniów, nie byli już zawiedzeni, ale z entuzjazmem wrócili szybko do Jerozolimy, aby dzielić z innymi swoją radość. Można powiedzieć, że w ich życiu nie zmieniło się nic, ale w rzeczywistości zmieniło się wszystko. Więc i my spróbujmy odnaleźć tą radość. Weźmy do ręki Pismo Święte i wyruszmy w podróż na poszukiwanie Jezusa, który w tajemniczy sposób idzie z nami przez życie. Wyruszmy do swojego prywatnego Emaus. Amen.